No i stało się. Moje nad wyraz odporne dziecko zachorowało. Jest mi strasznie z tym źle. Bo teraz główkujesz, co zrobiłeś nie tak, gdzie mógł to złapać???? To nie zwykłe przeziębienie, ale wirusówka, taka BIG MAMA z wymiotami i biegunką, na domiar złego dorzućmy gorączkę dochodzącą do 39 stopni. Koszmar. Moje małe biedactwo musi to wszystko znosić.
A teraz kilka odwiecznych babcinych prawd:
1. Na przeziębienie soczek z malin, dla malca w małych ilościach, ale na tyle na ile. I będzie dobrze.
2. Żaden Ibuprofen- to beznadziejne jest- małemu póki nie kupiłam zwykłego paracetamolu za 6 zł to nic nie działało i nic nie schodziło.
3. Wapno i witamina c, odwieczni wrogowie wszystkich chorób. Stosować od czasu do czasu, żeby dzidzia była zdrowsza.
4. Dawać dziecku pić, nawet wodę.
5. No i oczywiście nie zróbcie tego błędu co ja, nie dawajcie kanapek z wędlinką- bo synuś tak pięknie to je- wszystko lekkie.
No i to by chyba było na tyle. Dzióbek nie karmiony już piersią, musi radzić sobie sam dalej.
Ja muszę pracować a dziecko chore w domku, koszmar bo nie skupiasz się tylko siedzisz i zastanawiasz co i jak z nim. Ehhh...
A wy jak sobie radzicie z przeziębieniami i wirusówkami? Z wielką chęcią poczytam.