środa, 25 września 2013

Mama pasjonatka walczyła z kompletami.

  Ostatnio miałam baardzo wymagającą Panią. Tworzyłam dla niej aż trzy komplety. Jednego nie mogłam pokazać. Była to niespodzianka dla siostry przyszłej Panny Młodej, która ( jeśli to czyta to ją baardzo mocno pozdrawiam i trzymam kciuki za TEN DZIEŃ). Oto komplet siostry, reszta piękności na blogu! Ja ze swej strony muszę dodać, że takie wymagania, które stawiano przede mną zadziałały jak mocny zastrzyk energii. Jak kawa o poranku:) 
    U nas z kolei ciąg aukcji. 
P.S. Dzióbulek już czuje się lepiej.
MY HAND MADE

poniedziałek, 23 września 2013

Dzióbek choruje, mama rozpacza

   No i stało się. Moje nad wyraz odporne dziecko zachorowało. Jest mi strasznie z tym źle. Bo teraz główkujesz, co zrobiłeś nie tak, gdzie mógł to złapać???? To nie zwykłe przeziębienie, ale wirusówka, taka BIG MAMA z wymiotami i biegunką, na domiar złego dorzućmy gorączkę dochodzącą do 39 stopni. Koszmar. Moje małe biedactwo musi to wszystko znosić. 
A teraz kilka odwiecznych babcinych prawd:
1. Na przeziębienie soczek z malin, dla malca w małych ilościach, ale na tyle na ile. I będzie dobrze.
2. Żaden Ibuprofen- to beznadziejne jest- małemu póki nie kupiłam zwykłego paracetamolu za 6 zł to nic nie działało i nic nie schodziło. 
3. Wapno i witamina c, odwieczni wrogowie wszystkich chorób. Stosować od czasu do czasu, żeby dzidzia była zdrowsza.
4. Dawać dziecku pić, nawet wodę. 
5. No i oczywiście nie zróbcie tego błędu co ja, nie dawajcie kanapek z wędlinką- bo synuś tak pięknie to je- wszystko lekkie. 
No i to by chyba było na tyle. Dzióbek nie karmiony już piersią, musi radzić sobie sam dalej. 
Ja muszę pracować a dziecko chore w domku, koszmar bo nie skupiasz się tylko siedzisz i zastanawiasz co i jak z nim. Ehhh...
A wy jak sobie radzicie z przeziębieniami i wirusówkami? Z wielką chęcią poczytam.

piątek, 20 września 2013

Nie ma nie ma Dzióbusia:)

    Mój synek robi się coraz bardziej kontaktowy i zabawny. Wczoraj rozmawiając z moją ciocią przez  Skypa bawili się ze sobą w nie ma nie ma. W pewnej chwili mój synek zaczął naśladować ciocię. Zaczął przecząco machać głową i chować się poza kadr ekranu. Słodkie to było. Śmiechu również co nie miara. Dzióbek dobrze się bawił a ja cieszyłam się jak małe dziecko patrząc na to jak dużo już rozumie.
   Poza tym w szkole super, dzieci są świetne, nawet prezent na imieniny mi zrobiły. Ja ze swej strony częstowałam je Marcinkiem i cukierkami. Było mi baaardzo miło:) Problemem nadal jest to, że nie mam podręczników i ciężko mi bez nich pracować. Ale wszystko w swoim czasie. Następny tydzień zapowiada się interesująco, moi szóstoklasiści mają ze mną powtórzenie. Będzie się działo.

niedziela, 8 września 2013

Ciężki tydzień za mną

   No cóż, ciężki tydzień za mną. Jest mnie mniej tutaj no i oczywiście na aplikacji też. Czasem brakuje pomysłu, czasem już po prostu zmęczenie odejmuje mi wszystkie członki. 
Szkoła, Dzióbek, korki no i jeszcze bransolki. Ehhh... ciężko, ciężko. Ale nic. Będę musiała się przyzwyczaić. Trzeba po prostu wpaść w rutynę. Cieszę sie, że mam tą pracę. Moje koleżanki mówią, że nauczycieli to zwalniają, a nie zatrudniają. A ja mam fajne dzieciaki  i świetną atmosferę w szkole:) Dyrektor baaardzo ludzka kobieta. 
   Muszę powalczyć z wydawnictwem. Nadal nie mam książek, nie mam na czym pracować. grrr.... Nerwik mi siadł. Ale nic, żyjemy. 
   Najbardziej mi szkoda Dzióbka. Trudno tak oddać dziecko do żłobka, a co gorsza w naszej miejscowości żłobek jest już zaklepany od sierpnia. No i nie ma mocnych. Trzeba czekać, mieć nadzieję, że będzie to miejsce. Babcia jest sfatygowanę kobietą. Nie daje rady, działka, nasz synek i pasieka na dodatek.